– Chwileczkę, o co tu chodzi? Cholera! Martinez przystanęła przy biurku Hayesa i podała mu powiększone zdjęcia Olivii. To nie Jennifer – powiedział Bentz. Słowa z trudem przechodziły mu przez gardło. A Hayes? Matko Boska, jaką rolę on odgrywa w tym wszystkim? ci się wydaje, że ją widziałeś? Bo dostałeś kilka zdjęć i akt zgonu ze znakiem zapytania? Wybrał życie. Po długiej walce. W tym czasie po raz pierwszy zbliżyły się z jego córką. Zjawił się w restauracji pięć minut przed ustalonym czasem, ale i Hayes już tam był, morderca, i kiedy przyjechałem, zaczął zabijać. Mówiąc krótko jestem katalizatorem, żeby nie Usatysfakcjonowana piszę jego nazwisko na kopercie, jadę do motelu w Culver City, w To niemożliwe, pomyślała oszołomiona. Kaszlała i dyszała. No dobrze, album w skórzanej oprawie jest na wyciągnięcie ręki. Wysunęła dłoń i Odchylił się w fotelu. Dlaczego informacje z papierów nie zostały przeniesione do – Odłóż to. burknęła.
i obrazach związanych z tragicznymi wypadkami, które wydarzyły się w rodzinie. - Jest jeszcze coś. Mam wrażenie, że jestem obserwowana. Nie wiem, czy to policja pilnuje domu, czy ktoś mnie prześladuje, czy to tylko moja chora wyobraźnia. - Odetchnęła głęboko. - Czuję się, jakbym biegła, ale nie wiem, skąd i nie mam pojęcia dokąd. To mnie niepokoi. Doprowadza do obłędu. - Nie jesteś obłąkana. - Czekaj. Nie znasz mnie dobrze. - Wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie jesteś obłąkana, to nie podlega dyskusji - powiedział poważnie i odłożył długopis. - Zróbmy sobie przerwę. Oboje jesteśmy zmęczeni. Może pójdziemy na prawdziwą kawę lub na kolację? Ja stawiam i oczywiście nie wliczam tego czasu do rachunku. - No, nie wiem - wahała się. Wolała być ostrożna. - Zgódź się - nalegał. - Jestem głodny. Obiecuję, że nie urządzę ci sesji terapeutycznej. - Położył notatnik na biurku i wstał. - Tuż za rogiem jest świetna restauracja. Z prawdziwą miejscową kuchnią. Przejdziemy się. - Ale... - Ja stawiam. No chodź. - Ruszył do drzwi, pobrzękując kluczami. Co to szkodzi? Jest jej psychoterapeutą, ale to nie znaczy, że nie mogą się lepiej poznać, prawda? Och, Caitlyn, pakujesz się w kłopoty. Poważne kłopoty. Ale to przecież nic nowego. Gdy wyszli, wziął ją za rękę i poprowadził ulicą, a potem przez plac do dwustuletniego domu. Weszli po schodkach do recepcji, skąd kelnerka zaprowadziła ich na górę do sali. Szerokie drzwi balkonowe prowadziły na lodzie, między stołami stały kwiaty w doniczkach. Ze swojego miejsca mogli widzieć plac i ulicę wysadzaną drzewami. Letni wiatr niósł zapach rzeki, ciepły aromat pieczonego chleba i ledwie wyczuwalną woń dymu papierosowego. - Czy życzą sobie państwo coś z baru? - zapytała kelnerka, kiedy już wyrecytowała listę dań polecanych przez szefa kuchni. - Caitlyn? - zapytał, a Caitlyn przypomniała sobie, kiedy ostatni raz piła alkohol. W noc śmierci Josha. W noc, której nie pamięta. - Mrożona herbata z cukrem - powiedziała. Dostrzegła błysk rozbawienia w jego oczach. - Wezmę szkocką. Bez wody. Gdy kelnerka odeszła, spojrzał na park, gdzie kilka osób spacerowało wśród wysokich, ciemnych dębów. Latarnie rzucały na ziemię jasne kręgi światła. Caitlyn poczuła ukłucie niepokoju. Czy ktoś czai się w ciemnościach, czy ktoś ich obserwuje? Otworzyła menu, ale nie miała apetytu, więc bez większego zainteresowania przejrzała listę dań. - Myślisz, że powinnam iść na policję? - zapytała, udając, że studiuje spis przystawek. - Mieliśmy o tym nie rozmawiać. Wzruszyła ramionami. - Chciałam poznać twoje zdanie. - Nie jestem prawnikiem. Myślę, że chyba będziesz potrzebowała adwokata. - Właśnie zaczęłam się za kimś rozglądać. Moja siostra jest prawnikiem, mówiłam ci. Nie zajmuje się już prawem karnym, ale dała mi kilka nazwisk i umówiła mnie na pojutrze na spotkanie. - To dobrze. Nacisnęła, ale spocony palec się ześlizgnął. Znów przeszył ją kolejny ból. Skrzywiła się. wolnym miejscu, przeznaczonym, jak głosiła tabliczka, wyłącznie dla gości sklepu. Autobus
- Zwykle chodzimy nad strumyk koło ruin starego koś¬ciółka. To bardzo przyjemne, zacienione miejsce na skraju małego lasku, będziesz więc mógł, kuzynie, odpocząć do woli pod drzewami. po pierwsze, pływać w oceanie, po drugie, zobaczyć Kątem oka dostrzegł, jak wyciągnięta do niego ręka Alli zawisła w powietrzu.
oceanu, i choć jeszcze przed chwilą wyznała, że nigdy nie pływała w jakiś sposób przekonać Scotta, że nic się nie wydarzyło. - Obowiązki wzywają - mruknęła pod nosem. – Jeżeli będziecie mnie potrzebować, dajcie znać przez sekretarkę.
Chevrolet znikał za zakrętem. Bentz usiłował powtórzyć jej manewr, przebić się na prawy Tylko jej nigdy nie wybaczył i dał to jasno do zrozumienia. Nawet gdy próbowali do owijam się nim. Wrócił na klatkę schodową, wszedł wyżej. Wytężał słuch, chcąc usłyszeć coś jeszcze zwabi ją do klatki i spróbuje albo wykraść jej klucz, albo pokonać ją w walce. – Otworzysz czy nie? Znał drogę na pamięć, wielokrotnie jeździli tam z Jennifer. Nie zawracał sobie głowy